Restauracja Signature mieści się w samym centrum Warszawy na ulicy Poznańskiej. Jest miejscem, które zdobyło wiele licznych nagród, a także znalazło się w przewodniku Michelin. Przyznam, że na pierwszy rzut oka jest restauracją bardzo wymagającą i jakby niedostępną dla zwykłego „Kowalskiego”, jednak po zajęciu miejsca przy stoliku i wizycie kelnera, wrażenie niedostępności mija, bowiem obsługa rozładowuje nieco napiętą atmosferę.
Ciekawostka jest, że miejsce, w jakim mieści się restauracja jest byłą ambasadą sowiecką, co zobowiązuje, jeżeli chodzi o wystrój restauracji. W dniu dzisiejszym na ścianach kamienicy widnieją oryginalne zdjęcia Marylin Monroe oraz odrestaurowane krzesła z lat 50tych. Jak dla mnie jest troszkę za smutno. Lubię kolorowe, ciepłe elementy wystroju.
Przyznam się, że przed wizytą, kiedy czytałam recenzje restauracji, nie wiedziałam czego mam się spodziewać na kolacji, jednak finalnie wyszłam bardzo zadowolona wizyty – największą niespodzianką były desery.
Niżej przedstawiam Wam dania, które zamówiliśmy.
Przegrzebki / mus ziemniaczany z sepią / chips z ogniska / ziemniaki gotowane w chorizo – 42 zł
Przegrzebki rozpływały się w ustach – były idealnie miękkie. Podawane z chipsem i ziemniakami były doskonałym połączeniem. Natomiast niekoniecznie podawałabym do nich mus ziemniaczany – praktycznie nie czułam jego smaku.
Siekana polędwica zapiekana pod siemieniem lnianym / suszone pomidory / oliwa truflowa – 41 zł
Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, aby mięso połączyć z siemieniem lnianym. To właśnie ono sprawiło, że przystawka była oryginalna i wyjątkowa w smaku. Mięso miękkie i aromatyczne.
Cielęcina Marsala / puree ziemniaczane z ziarnami gorczycy / kremowy szpinak – 65 zł
Cielęcina dobrze wysmażona, miękka, jednak puree ziemniaczane i szpinak były jak dla mnie zbyt mało wyrazistymi dodatkami. Płacąc taką cenę za danie chciałabym być czymś zaskoczona.
Otwarte ravioli z żółtkiem i musem z wędzonej ricotty/szparagi z pancettą /Pecorino Romano – 32 zł
To danie powaliło mnie na kolana. Po prostu pycha! Płynne żółtko, makaron, szparagi i ser pecorino – wszystko co lubię. Danie bardzo aromatyczne, jednak wydaje mi się, że dla niektórych może być trochę za słone przez sporą ilość sera. Ja jestem pewna, że na pewno tam na nie wrócę 🙂
Lemon posset / crumble z płatków kukurydzianych i suszonych malin – 26 zł
To właśnie ta czarna kulka, którą pokazywałam na Instagramie. W środku niej był delikatny, cytrynowy, słodki krem, który rozpływał się w ustach. Genialne. Połączenie tego deseru ze świeżymi owocami to strzał w dziesiątkę.
Tarta pralinkowa z owocami i lodami truskawkowymi – 26 zł
Mleczna, smaczna pralinka przełożona kremem i podana z owocami. To właśnie ona zdobyła nagrodę Wine&Food Noble Night, jednak ja przyznałabym nagrodę pozycji wyżej – Lemon Posset to ten deser, który zamówiłabym ponownie.
Podsumowując, kolacja była smaczna. Wieczór spędziliśmy bardzo miło. Największym zaskoczeniem było otwarte ravioli, co dowodzi na to, że już za 32 zł zjemy bardzo smaczne danie główne. Lemon posset to deser, który trzeba zamówić. Po raz kolejny tam wrócę szczególnie po te dwie pozycje 🙂
Zobaczcie też: Restauracja The One Francuska 3
3 komentarze
Kangoo
27/09/2016 at 08:57Za takie pieniądze taka ilość… wyszła bym głodna i zła…
Kasia Nowakowska
28/09/2016 at 11:27Niestety Warszawa i rządzi się swoimi prawami…