Niekiedy spontaniczne wyjazdy są lepsze od tych planowanych miesiącami. Nie spodziewałam się, że po kilkudniowym pobycie we Lwowie, będę marzyła, aby tam wrócić.

Miejsce, na którym się zawiodłam to restauracja „U Pani Stefci”. Nie dość, że nie było podstawowego dania w menu, ceny były wygórowane, to w lokalu było tak duszno, że ciężko było wytrzymać. Chociaż plus za to, że lokal stylizowany był na ukraińską chatę.
Nie należy też ufać ogródkom piwnym i przystawkom. Przekąską do piwa było 5 plasterków szynki, której (przez twardą skórę) nie dało się pogryźć. Wszystko to za około 20 zł. Lepiej wypić piwo w ogródku, a na przekąskę iść do Diany ;)Akurat w tym czasie, kiedy gościłam we Lwowie zaczynały się święta. Mnóstwo straganów z lokalnymi smakołykami. Suszone ryby, sery, miód, suszone kiełbasy, ser panierowany na patyku…
Jednak mi nie dawał spokoju samochód zapakowany kolorowymi ciastami, od razu ustawiłam się w kolejce, aby wypróbować regionalnych słodkości. Okazało się, że to ciacho drożdżowe z rodzynkami i kolorową posypką JSzału nie było, ale sama świadomość, że zjadłam coś co wpisuje się w świąteczną tradycję rozpierało mnie dumą! 🙂
We Lwowie znajdziecie też pchle targi, gdzie można nawet znaleźć stare polskie gazety, mnóstwo przypinek, książek czy jajek drewnianych w sam raz na Wielkanoc. Szukałam cacek do kuchni, ale niestety szczęście w tym wypadku się nie uśmiechało… 🙂
Smak, niekoniecznie dobry, który zostanie na zawsze w pamięci to suszone ryby w postaci chipsów. Kocham ryby wędzone, gotowane, pieczone, ale to… zdecydowanie za słone, za twarde i śmierdzące. Dodam, że na przedświątecznych straganach roiło się od tego typu przysmaków. Nie wiem czy kiedykolwiek się przekonam. Choć przyznam, że sushi za pierwszy razem też mi nie zasmakowało. Kolejna przekąska to kawałki suszonego indyka. Fuj!
Smak, który zasługuje na uznanie to lemoniada! Delikatna w smaku, lekko gazowana, bez tony słodziku. Brakuje takich u nas.
Oprócz uciech, które miałam na miejscu, przywiozłam kilka, które będą umilać mi dni w domowym zaciszu. Od ręcznie malowanego czajniczka, ziółek, deski do krojenia, po nalewki z kawy! 🙂
6 komentarzy
Marzena K
25/03/2014 at 19:17Szkoda ze nie zajrzałeś to knajp z sieci lokal robią naprawdę ogromne wrażenie. Pomysłowość lwowiam na knajpy zdaje sie ze nie zna granic. Długo by wymieniać ale ukochany przez moich kolegów Kumoel własny browar z pysznym austryjacko ukraińskim jedzeniem. Mazoch knajpa stylizowana trochę na sado maso gdzie kelnerki chodzą z pejczami i czasami można takim dostać, serwują ciekawe drinki. Dom legend w kamienicy każda sala związana z inna legenda kelnerami sa karły ubrane w słodkie zielone ogrodniczki. Knajpka żydowska w karcie nie ma kompletnie cen na koniec należy targował sie z kelnerem. Długo by jeszcze pisać. Serdecznie Polecam cudowne iu krokowego miasto.
Dobre Czasy
07/05/2013 at 18:00witaj,ale tu u CIEBIE pięknie,zdrowo,smacznie,słodko i kolorowo.Jestem zachwycona.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się i pozostanę na dłużej.W wolnej chwili zapraszam w odwiedziny do Dobrych Czasów.Pozdrawiam wiosennie,dodam tylko,że Twoje fotki są bardzo ładne.J.
Kasia Nowakowska
08/05/2013 at 11:28Dziękuję za tak miłe słowa 🙂 Oczywiście zapraszam na dłużej, a także na profil facebookowy, na którym jestem częściej. Ja z pewnością też do Ciebie zajrzę! Miłego dnia!
Agata - Dietetyczne Fanaberie
06/05/2013 at 21:04Zazdroszczę wyprawy! To miasto silnie związane historycznie z moją rodziną, ale niestety nie miałam jeszcze okazji się wybrać 🙁
Kasia Nowakowska
06/05/2013 at 21:20Tym bardziej musisz tam się wybrać! 🙂 Zaplanuj sobie najbliższy urlop 😉
Wiewióra
06/05/2013 at 18:07interesujące miasto zazdroszczę więc ciutkę 🙂