W ubiegły czwartek skorzystałam z zaproszenia na degustację wiosennego menu w restauracji Ale Gloria. To miejsce sygnowane nazwiskiem Magdy Gessler. Właśnie ona stworzyła przyjemną, bajkową atmosferę restauracji, dbając o każdy szczegół. W sali truskawkowej się zakochałam, a w diamentowej mogłabym codziennie jadać obfite obiady. Gdybym do restauracji przyszła z najlepszymi znajomymi, czułabym się jak w domu, na rodzinnym spotkaniu, jednak na degustacji, nie czułam się do końca komfortowo – nie lubię atmosfery z zadęciem. Dla tych, którzy nigdy nie słyszeli o restauracji, zapraszam na stronę Ale Gloria – tam znajdziecie więcej informacji.
Menu degustacyjne
Przystawki
Ceviche z polędwicy dorsza z mango, awokado skropione kolendrą i koprem
Szparagi w sosie holenderskim z jajkiem „poche”
Zupa
Zupa z młodych warzyw z jajkiem „poche” uperfumowana dymką
Dania główne
Pierogi z kaszanką, jabłkiem i cynamonem
Fish & chips
Stek z tuńczyka panierowany w białym i czarnym sezamie z tatarem z mango i avocado
Kotleciki z górki cielęcej z kostką w cielęcym sosie z gorzką czekoladą podane ze szparagami
Desery
Tarta rabarbarowa z puchem z bezy
Selekcja sorbetów
Ceviche smakowało genialnie. Wszystkie smaki się uzupełniały. Kolendra przełamywała słodycz mango. Podane z kwiatami jadalnymi prezentowało się ciekawie. Jedyną zagwozdką jest to, jak ceviche wpisuje się w całą filozofię restauracji?
Szparagi w sosie holenderskim z jajkiem „poche” (brak zdjęcia) były doskonałe. Niekiedy wystarczą tylko dobre, świeże produkty i znakomity sos.
Zupa z młodych warzyw z jajkiem „poche” (znowu) nie powaliła mnie na kolana. Nie miała smaku, a warzywa były twardawe. Zdecydowanie wolę moją jarzynówkę.
Pierogi z kaszanką, jabłkiem i cynamonem (brak zdjęcia). Dania nie uwzględniono w karcie, jednak było miłą i smaczną niespodzianką 😉 Jeszcze tydzień temu obawiałabym się zamówić pierogi z kaszanką, jednak dziś wiem, że to połączenie jest genialne… i według mnie tego typu dania powinny królować w całej restauracji.
Fish & chips. Danie było ok, sos aioli wymiatał 🙂 Doskonała przekąska w pubie, ale w Ale Glorii?
Stek z tuńczyka był idealnie wysmażony, smaczny. Obtoczony w sezamie, fajnie chrupiący. Podany na „tatarze” z mango – mimo to, tatarowi brakowało kopa. Doprawiłabym go większą ilością pieprzu, albo sosem rybnym, sojowym?
Kotleciki z górki cielęcej były podane ze szparagami (znowu). Zjadłam, ale się nie zachwyciłam, mimo czekoladowego sosu.
Tarta rabarbarowa z puchem z bezy to rozkosz dla podniebienia. Mogłabym zjeść więcej takich porcji! Kocham słodkość wypieków połączoną z kwaskowatością owoców 🙂 Jedyne co mnie zmartwiło to fakt, że tarta zniknęła pośród truskawek i kwiatów.
Sorbety – smaczne, słodkie, dobre na upalny dzień, a nie zwieńczenie menu degustacyjnego. Było ich za dużo. Spróbowałam każdego po łyżeczce.
Podsumowując moją wizytę, uważam, że menu było smaczne, ale nie mogę powiedzieć, że znakomite. Każde danie z innej bajki – tu kuchnia polska, tu brytyjska, a tu jeszcze południowo-amerykańska. Według mnie powtarzające się produkty (mango, szparagi, jajko) w menu degustacyjnym nie są również najlepszym pomysłem.
Chciałabym, aby Ale Gloria była takim miejscem, jak w zamiarze Magdy Gessler: „To połączenie zapomnianego świata z nowoczesną ideą kuchni, w której królują najlepsze polskie produkty”.
*zdjęcia do wpisu od Ani ze Spinki i Szpilki
0 komentarzy