Pierwszy raz było mi dane znaleźć się na Food Blogger Fest i szczerze powiem, że na takie spotkania mogłabym przychodzić nawet kilka razy w miesiącu. Miałam siedzieć na sali konferencyjnej, a spędziłam ten dzień w biegu 🙂 Opłacało się, bo wrażeń było co nie miara. Mimo, że z pośpiechu zapomniałam aparatu i tak udało mi się zrobić kilka fotek na szybko, których większą ilość znajdziecie jutro na Facebooku Kuchnia Bazylii 🙂
Zaczęliśmy prezentacją Grzegorza Łapanowskiego i wszyscy razem zastanawialiśmy się nad trendami w smakach – czy ich u nas więcej czy mniej? Wyszło na to, że nie jest to takie ważne – ważne, że każdy z nas, z gotowania czerpie przyjemność.
Kolejny Grzegorz, tym razem Chruścielewski, opowiadał o umiejętności dopasowywania treści bloga pod wyszukiwarkę Google 😉 Czy mu się udało przekazać wiedzę? Okaże się w moich działaniach za kilka miesięcy.
Dla mnie prawdziwym rajem była możliwość uczestniczenia w warsztatach kulinarnych. Razem z innymi blogerami, bądź też pasjonatami kuchni i ekipą Grzegorza Łapanowskiego, przygotowywaliśmy poczęstunek dla pozostałych uczestników imprezy. Świetna, rodzinna atmosfera, wzajemna pomoc, uśmiech, miłe słowo – w takich warunkach chciałoby się pracować codziennie. Na samym początku zajęłam stanowisko przy deserach, aby zrobić ciasto z bazylią, w efekcie końcowym… nie wiedziałam w co włożyć ręce. Żałuję tylko jednego, że nie spróbowałam większości tych smakołyków.
Jak widać na zdjęciach, wszystkie dania były przepełnione zielenią – tak się złożyło, że z Baziółki 🙂 Jak myślicie, zaczniemy traktować zioła jako jeden z podstawowych składników naszych dań?
No i warsztaty WOW – Warsztaty o Winie. Poszłam potowarzyszyć. Wyszłam z uśmiechem na twarzy i zakręconą głową 😉
Dziękuję Wam wszystkim za świetny dzień! 🙂 Na następny festiwal zapiszę się bez zawahania! Tylko kiedy będzie kolejna edycja?
2 komentarze
Przypraw mnie
26/09/2013 at 09:01Oj szkoda, ze nie wiedziałam, że Ty to Ty. Chętnie bym się przywitała. Zatem do następnego.
Kasia Nowakowska
29/09/2013 at 16:02No właśnie ciężko się rozpoznać, zawsze 😉