Lifestyle

Gotowanie jest proste!

Wiele osób, które spotykam, zadaje mi pytanie, jak nauczyłam się gotować. Zawsze, słysząc to, pojawia się uśmiech się na mojej twarzy, a w głowie myśl „To nie jest takie trudne”. Do moich dań zazwyczaj nie potrzeba cierpliwości, wprawy, doświadczenia – tylko chęci. Staram się traktować gotowanie jak zabawę, ciekawe spędzenie czasu, jednak nie od zawsze pałałam miłością do jedzenia.

Kiedy byłam mała, nie raz mama wciskała mi jedzenie do ust. Można powiedzieć, że dawno, dawno temu byłam niejadkiem i zawsze dla rodziny zbyt chudym i mizernym dzieckiem. Istniały jednak takie dania, do których nie trzeba było mnie przekonywać, jak flaczki, makaron z jagodami czy duszona cebula… 😉 Tak, smaki dzieciństwa.

picjumbo.com_IMG_6632

Będąc nastolatką byłam zaś mniej wybredna, jednak nie wyobrażałam sobie, jak można zjeść tatara czy czosnek – to przecież jest ohydne. Jednak z biegiem lat mogę stwierdzić, że akurat te dwie rzeczy są w tej chwili jednymi z ulubionych.
W czasach, kiedy mama przyrządzała zupę, lepiła pierogi czy piekła ciasto, ja zazwyczaj spoglądałam z boku, nie zgłębiając tematu, bo przecież przyjdzie czas kiedy będę musiała się nauczyć… i tak się stało.

Kiedy ruszyłam na studia, przez kilka dobrych miesięcy przywoziłam torby ze słoikami, dziesiątki pierogów czy kotletów. Jednak człowiek po jakimś czasie robi się wybredny i ma dość tego samego jedzenia. Słoików zaczęłam przywozić mniej, a ograniczyłam się jedynie do transportów produktów, które można przetworzyć – jajka, mięso czy warzywa z zaufanych źródeł. No i zaczęłam gotować sama, metodą prób i błędów.

Zazwyczaj kuchnię dzieliłam ze współlokatorami, więc nie zawsze miałam warunki na spędzanie całych wieczorów w kuchni. Przełom nastąpił, kiedy wprowadziłam się do mieszkania, gdzie kuchnia była tylko dla mnie! Nikt nie wchodził, nikt nie przeszkadzał, nikt inny nie gotował… Jak mus to mus. Z pensji nie byłoby mnie stać na codzienne odwiedzanie restauracji czy nawet barów mlecznych.

Jak zaczęłam? Od telefonów do mamy. „Mamo, jak zrobić rosół”, „Mamo, ile piec kurczaka”, „Mamo, nie wiem czy to powinno być takie kwaśne” 😉 #fajnewspomnienia. Jednak po pewnym czasie sama zaczęłam uczyć się smaków. Dodawałam raz mniej, raz więcej składników i przypraw. Dopasowywałam potrawy do siebie, gotując oczywiście z różnych przepisów. W momencie założenia bloga poszłam o krok dalej, bo zaczęłam sama tworzyć dania i to właśnie sprawia mi największą przyjemność – jak coś nieznanego wyjdzie tak, że masz ochotę kolejnym razem to powtórzyć.

Nie bójmy się próbować, gotowanie nie jest podejmowaniem życiowych decyzji, tu zawsze można coś schrzanić 🙂
Jeden z przepisów, który zrobiłam z tego co miałam w lodówce i taki, który lubię powtarzać to Tarta ze szpinakiem, fetą i pomidorami. Spróbujcie i gotujcie!

  
    

Może ci się spodobać

0 komentarzy

Leave a Reply

Optionally add an image (JPEG only)

Top