W tym roku E.Wedel ma dla Was nowe oblicze przyjemności – czekolady z cząstkami owoców i chrupkami! 🙂 Pyyyszne! Pierwsza z nich to połączenie owocu mango z białą czekoladą i chrupkami. Druga jest idealna dla wszystkich fanów gorzkiej czekolady – z grejpfrutem i chrupkami. Trzecia propozycja to mleczna czekolada z chrupkami i pomarańczą!
Jeżeli chcecie skosztować wszystkich smaków, a dodatkowo zgarnąć chrrrupiące gadżety i wyciskarkę do owoców to zapoznajcie się z poniższym zadaniem konkursowym. Liczę na kreatywność!
Jak i dlaczego powstała chrrrupiąca czekolada z owocami E.Wedel?
Czy na bezludnej wyspie został odkryty kakaowiec, na którym rosły owoce i chrupki?
Czy w fabryce E.Wedel ktoś do produkcji wrzucił paczkę chrupek?
A może to połączenie ulubionych przekąsek pracowników E.Wedel?
Zachęcam do stworzenia swojej unikalnej, wyjątkowej historii 🙂 Najciekawsze pomysły nagrodzę zestawami chrrrupiących czekolad, wyciskarką do cytrusów oraz gadżetami! Swoje pomysły zostawiajcie w komentarzach pod wpisem.
14 komentarzy
Kasia Nowakowska
17/02/2016 at 20:26Odpowiedzi, które podobały mi się najbardziej to opowiadania, prawie, że bajkowe opowiadania… 🙂
Nagrodzone zostają:
Aleksandra Stryjek
Joana Gabriela
Grażynang
Poproszę o adresy na mój adres mailowy kontakt@kuchniabazylii.pl.
Gratuluję!
Grażynang
18/02/2016 at 13:03Serdecznie dziękuję za wyróżnienie mojej odpowiedzi!!! To bardzo miła niespodzianka. Strrrasznie się cieszę! Już pisze maila do Pani.
Pozdrawiam serdecznie,
grazynang
Mariola Kurczalska
11/02/2016 at 21:33Chrrrupiąca czekolada E.Wedla powstała by biała czekolada z owocem mango po latach rozłąki w końcu się spotkała 😉 Tuż za Nią gorzka podąża i za grejpfrutem nadąża 🙂 Na deser mleczna kroczy i z pomarańczą tworzy duet uroczy 😉 Wszystkie czekoladki w towarzystwie chrupeczek występują i nietuzinkowym wręcz smakiem czarują 🙂 Powstały po to by swym smakiem cieszyć dorosłych i dzieci bo chrupeczkom w połączeniu z E.Wedlem i owocem żadna inna marka nie przyświeci 😉
Aleksandra Stryjek
11/02/2016 at 17:23Czekolad na Tajnej Misji
Czasem najbardziej zaskakujące jest znalezienie się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie.
To właśnie pomyślał Czekolad, kiedy wspinał się powoli po moście zwodzącym do jego kabiny odlotowej. Zbliżał się właśnie czas wylotu eksploracyjnego na Nową Nieznaną Planetę, oznaczoną Z13M14. Zapowiadała się rutynowa misja, którą należało wykonać jak najszybciej, żeby cieszyć się w końcu upragnionym urlopem (do którego zostały mu właśnie jedynie 400000 lat świetlnych!). Niestety, Czekolad przez przypadek spotkał Radnego Czekoladów, Kakaowca, który zlecił mu ostatnią misję zwiadowczą przed urlopem. Wszystko za karę, gdyż Kakaowiec przyłapał go (zupełnie bezpodstawnie!) na podsłuchiwaniu Arcyważnych Obrad. Czekolad zaś po prostu sprawdzał grubość ścian i gęstość kostek czekolady, z których zbudowana była Główna Siedziba Rady Czekoladów w stylu kakaosycystycznym.
Miał więc Czekolad powody do niezadowolenia, ale był bardzo obowiązkowym osobnikiem i sumiennie wykonywał powierzone mu zadania. Właśnie teraz powoli podniósł jedną słodką łapkę, złapał się uchwytu przy włazie i wpełznął powoli do kabiny.
Wyprostował się i poczłapał do pulpitu, na którym aż roiło od kolorowych i świecących przycisków. Kiedy wpisał wymagane współrzędne i włączył napęd podprzestrzenny, rozsiadł się wygodnie w fotelu. Czekała go długa droga.
Przymknął oczka i powoli odpłynął do słodkiej krainy mlekiem i czekoladą płynącej…
Nagle coś szarpnęło, kaszlnęło i kapsuła gwałtownie wyhamowała.
– Co się dzieje??? – wykrzyknął zaskoczony, gwałtownie łapiąc za stery i przełączając na ręczne kierowanie kapsułą. Wyjrzał za okno, widząc jedynie zamazany niebieski obraz, sugerujący że planeta ma bardzo dużo wody. Nie wiedział czy trafił dobrze czy też zboczyło go z kursu. Miał teraz jednak ważniejsze rzeczy na czekoladogłowie – zaraz się rozbije, jeśli nie zapanuje nad kapsułą!
Pojazd jednak był dzisiaj wyjątkowo kapryśny i nie słuchał żadnych wpisywanych poleceń. Czarno widział to Czekolad.
W ostatniej chwili udało mu się z piskiem wyhamować w jakimś dziwnym miejscu. Podrzuciło, kapsuła przeturlała się, podskoczyła… i nagle wszystko ustało. Przez chwilę Czekolad ciężko dyszał, bojąc się o swoje życie.
– Uff, było blisko! – powiedział, powoli gramoląc się z kapsuły, aby eksplorować Nową Planetę. Na szczęście współrzędne prawidłowo wskazywały, że wylądował na Planecie Z13M14.
Rozejrzał się, widząc wiele zielonych organizmów. Niebieskie niebo, zielone… tak, to rośliny! Czyli dobrze dotarł. Powoli wyjął sondę, aby zapisała odczyt, on zaś odwrócił się w stronę do kapsuły, aby sprawdzić uszkodzenia.
Nagle jednak zza wysokich dziwnych roślin wyłoniły się STWORY!
Czekolad zamarł, jego serduszko zabiło mocno. Nie został poinformowany o tym, że planeta jest zamieszkała przez STWORY! To musi być jakiś błąd!
Stwory były wielkości jakiś 600 kostek czekolady, miały na sobie dziwne odzienie, a do tego wydawały z siebie niezrozumiałe dźwięki. Jeden wyciągnął nawet Dziwną Rzecz i przyłożył sobie do narządu słuchowego! Przynajmniej tak zinterpretował to Czekolad.
Nie miał wyjścia, musiał działać.
Wielkim skokiem dotarł do drzwi kabiny, szybko wpełznął do środka i gwałtownie odwrócił się, zatrzaskując właz. Zaraz wielkim echem odbiły się uderzenia stworów, które chciały dostać się do środka. Zdesperowany Czekolad wpadł na zwariowany pomysł – wyjął z rogu swoją tajną broń – Chrrrrrupiący Blok i załadował amunicje czekolady z cząstkami owoców i chrupkami (słodko trafiało w cel). Cały się trząsł, nie wiedział czy słodka amunicja może nawet odstraszyć Tubylców, ale jakoś trzeba się ratować, prawda?
Powoli odsunął głaz i Chrrrrrupiący Blok wypluł z siebie całą serię słodkich pocisków, prosto na zaskoczone stwory.
– Dobrze Wam tak! A masz, a masz! – krzyczał rozemocjonowany Czekolad. Wiedział jednak, że nie może strzelać cały czas, musi uciekać.
Desperackim krokiem zamknął właz, włączył kabinę, gorąco pragnąc aby pojazd nie uszkodził się podczas tego gwałtownego lądowania. Szczęście mu jednak dopisało. Wcisnął hipernapęd i fiuuuuuuuuuuuuuuu odleciał!
Czekolad opadł zmęczony na fotel, ciężko dysząc.
– Za stary na to jestem – wychrypiał. – Chyba trzeba przedłużyć urlop. Albo przejść na emeryturę. – dodał.
Miał jedynie nadzieję, że słodka amunicja Chrrrrrupiącego Bloku dała nauczkę tym dziwnym tubylcom.
***
Tymczasem na Ziemi, pracownicy fabryki czekolady drapali się właśnie po głowie, zastanawiając się co to za czekoladowy stwór, który strzelał do nich pociskami czekolady z chrupkami i owocami. To chyba jakiś dziwny projekt rządowy.
– Wiesz co, to połączenie czekolady z chrupkami i owocami jest naprawdę pyszne – powiedział dyrektor zarządzający, zjadając właśnie słodką amunicję.
– Naprawdę? Daj spróbować. – Prezes wziął do spróbowana słodki pocisk. – Mmmm! Wiesz co, musimy to zbadać, bo to naprawdę pyszne!
– Nie uważacie, że najpierw powinno to zostać przetestowane zanim spróbujecie? – odezwała się dyrektor Działu Kontroli Jakości.
– Masz rację – odrzekł Prezes. Odchrząknął, a nagle wszyscy zwrócili na niego uwagę. – Słuchajcie, weźcie co się da z tego znaleziska i przebadajcie. Myślę, że możemy mieć nowy rewolucyjny produkt. A to co tutaj zobaczyliście… no, zatrzymajcie to dla siebie. My dokładnie przyjrzymy się sprawie. A teraz rozejść się! Koniec już tych wrażeń.
Odwrócił się i pomaszerował w stronę biura. Zachodzące słońce rozświetliło właśnie na pomarańczowo wielki napis WEDEL na górze budynku.
Co za dzień! Ważne jednak, że wszystko dobrze się skończyło – pomyślał zmęczony Prezes.
I tak powstała chrrrupiąca czekolada z owocami E.Wedel.
splątane Litery
11/02/2016 at 14:29Dawno, dawno temu w raju … żyli Adam i Ewa 🙂 Żyli w najpiękniejszym ogrodzie. Ogrodzie pełnym drzew, krzewów i kwiatów, w którym soczysta zieleń przetykana była wszystkimi kolorami tęczy, migoczącymi w promieniach słońca. Dary tego ogrodu wybuchały feerią zapachów i smaków. Czego tam nie było – owoce, czekoladki, łakocie jakie można było sobie tylko wymarzyć. Na drzewach rosło wszystko, czego dusza zapragnęła. Adam z Ewą zajadali się tymi aromatycznymi delicjami a wtedy ich dusze ogarniał spokój i radość a ciała przepełniała siła. Tak oto szczęśliwie żyli, aż do czasu gdy narozrabiali (a jak to wszyscy wiemy :)) i … musieli opuścić raj. Uciekając w pośpiechu Adam chwycił garść owoców z drzewa chrupnięć i wypchał po brzegi nimi kieszenie a Ewa napełniła fartuch owocami mango, pomarańczy i grejpfruta, bo te lubiła najbardziej. Kiedy przybyli na ziemię – po długich rozważaniach jak zatrzymać ten smak raju – wsypali owoce i chrupki do wielkiej kadzi z czekoladą w fabryce Wedla i tak oto do dziś spod prasy wyskakują pyszne tabliczki o słodko-gorzkim rajskim smaku 🙂
Joana Gabriela
11/02/2016 at 11:32Za górami za lasami, żyła sobie pewna wiedźma wraz z czterema potworami.
Wiedli dosyć sielankowe życie na uboczu, ponieważ większość napotkanych ludzi bała się ich panicznie i uciekała z krzykiem…. Niestety trzeba przyznać im trochę racji, ponieważ same potwory jak i rzeczona wiedźma nie wyglądały zbyt zachęcająco…. Faktycznie duże nosy, brodawki, kolorowe futro i długie pazury nie napawały optymizmem przy przypadkowym spotkaniu w środku lasu. Potwory jednak były bardzo przyjazne i całe dnie spędzały na harcach i zabawach. Wiedźma jak to zwykle kobieta, zajmowała się wszystkim, czym potwory nie zaprzątały sobie głowy…. prała, sprzątała, gotowała( z całą pewnością mogę Wam zdradzić, że dzieci w menu nie występowały zbyt często….właściwie to nie występowały tam wcale….) Pewnego deszczowego lata, zasmucone i znużone potwory siedziały w domu z nosami spuszczonymi na kwintę, próbując czytać (a nie rozdzierać) książki kulinarne ich ukochanej opiekunki, od ponad tygodnia bowiem dreptały potulnie za wiedźmą i błagały o coś smacznego i potwornie dobrego do jedzenia. Trzeba tu zaznaczyć, że wiedźma uwielbiała psocić razem z nimi, ale w sposób ściśle umiarkowany. Wiadomo przecież, że nie zatrzyma padającego deszczu aby pozbyć się potwornych zali wylewanych w jej spódnicę… Postanowiła zatem zwrócić się o pomoc do swojego starego przyjaciela- potężnego czarownika Wedla. Jak postanowiła, tak też zrobiła, wstała w wyjątkowo deszczowy czwartkowy poranek, ugotowała potworom same potwornie pyszne rzeczy na dwa dni, sporządziła listę rzeczy do zrobienia w domu i obiecała potworom, że jeśli wróci a dom będzie posprzątany, a same potwory wyszczotkują i wypiorą futro to przywiezie im coś idealnego na potworne figle! Wiedźma zapakowała parę swoich ulubionych gadżetów z kuchennego laboratorium, i odleciała do wielkiej fabryki w, której mieszkał czarownik Wedel. Przez pierwsze dwa dni, wymieniali się swoimi spostrzeżeniami, pili herbatę wisząc głowami w dół i nurkowali w wielkich kadziach czekolady…wieczorami zaś siedząc w wełnianych skarpetkach przy kominku zastanawiali się jakie potworne pyszności przygotować dla podopiecznych wiedźmy…. ostatni dzień pobytu wiedźma spędziła razem z czarownikiem w najwyższej wieży, do której nikt nie miał dostępu bez wiedzy wielkiego Wedla. W wieży bowiem wzdłuż całych ścian- od góry do dołu znajdowały się półki zastawione fiolkami i słoikami z samymi pysznościami, które kolekcjonował Wedel (musicie wiedzieć, że kojarzony był w okolicy jako jeden z najpotężniejszych łasuchów, który wiedział o pysznościach tyle co nikt inny!) Po paru godzinach ciężkiej pracy, i po paru solidnych filiżankach earl grey’a wiedźma wraz z Wedlem wrzucili do kotła z gorącą gorzką czekoladą przepyszne chrupki. Wiadomo przecież, że nic nie sprawia tak potwornie pysznej frajdy jak chrupanie!!! Wielki Wedel po chwili namysłu stwierdził, że jeśli ma być to potwornie pyszna i wartościowa przekąska, to warto dodać też do niej trochę owoców aby potwory miały siłę na dalsze psoty w lesie! Jak powiedzieli, tak zrobili! Warto jednak, abyście wiedzieli, że gdy czekolada połączyła się ze wszystkim składnikami w kociołku wszystkie słoiczki i fiolki z pysznościami w wieży zaczęły drżeć…..a to jeden z najlepszych znaków… Gotową czekoladę przelali do foremek, schłodzili i zapakowali do walizki wiedźmy. Przed jej odlotem zdążyli jeszcze zjeść podwieczorek złożony z przepysznych tostów z konfiturą truskawkową i… wiedźma ruszyła do domu…. Po paru dniach nie obecności, gdy stanęła w drzwiach prawie dostała zawału, potwory bowiem bardzo dosadnie potraktowały jej prośby i wysprzątały cały dom ( wymiotły wszystkie pajęczyny, kolekcjonowane przez wiele lat… zmiotły cały kurz zalegający na książkach, jednym słowem – wiedźmi koszmar!). Same potwory stały się też jakby jaśniejsze, z mniejszą ilością kołtunów.. Załamana wiedźma zaparzyła sobie herbate, siadła w ulubionym (teraz już odkurzonym) fotelu i wzdychając głośno dała potworom przygotowaną dla nich czekoladę, po czym wyszła popracować do ogródka, aby ukoić swe nerwy. To co stało się później przerosło jednak jej najśmielsze oczekiwania. Potwory pożarły całą czekoladę i postanowił naprawić swe potworne i karygodne czyny, zakurzyły cały dom, jeden z nich zawołał gwardię pająków by usnuły nowe pajęczyny, a one same wyściskały wiedźmę i porwały ją na wspólne psoty i jedzenie czekolady do góry nogami w lesie….
karolina woźniak
11/02/2016 at 09:11To nie żadna magia,anie niezwykła historia nie z tego świata. A zwykłe ludzkie życie zmusiło pracowników do stworzenia czekolady z kawałkami owoców i chrupkami. W fabryce słodyczy Wedel pracują same matki. Zajęte zyciem,nie maja czasu nawet głęboko odetchnąć. A codziennie wracając z pracy ,widzą w domu kilkoro swoich dzieci,z oczami jak kotek ze Shrecka,pytających:”Mamo przyniosłaś mi coś z pracy”? Zęby zepsuje, małe tyłęczki dzieci porosły tłuszczem.Matki powiedziały dość! Założyły „komitet obrony zębów”,który opracował sprytny plan. Ich celem było sprawienie dzieciom przyjemności,a przy tym w sprytny sposób sprawiły,że wszystkie dzieci jedzą w danym czasie mniej czekolady. Jednocześnie jedząc całą czekoladę dłużej o 30%. Jak to możliwe. To spryciule,dla nich nie ma rzeczy niemożliwych! Do czekolady dodały,to za czym dzieci nie przepadają. Jak kto ma dzieciaki to wie,że potrafią z rosołu powybierac najdrobniej posiekany koperek. Preferuje wyłącznie gładkie masy. Więc,aby zapewnić zdrowie zębom ,brzuchom i sobie pół godziny odpoczynku-domieszały do masy czekoladowej małe cząstki owoców i chrupki. Dzięki temu dziecko jedząc czekolada je powoli,ostrożnie,a napotkawszy cząstek owocu wydłubie ją doszczętnie. Tak samo dzieje się z chrupkami na języku.
PS. Metoda nie działa na starsze dzieci i dorosłych! Ale cel był szczytny a plan przebiegły! Gratulacje!
Agnieszka S.
11/02/2016 at 07:40Powód jest bardzo, bardzo prosty. Raz, jedyny w roku w fabryce E.Wedel panuje tzw coroczny „Dzień Dowolności”. Wtedy to pracownicy mogą samodzielnie ustalać skład receptury. Każdy z pracowników ma szansę i możliwość stworzenia własnej receptury z wybranymi przez siebie dodatkami. W tym dniu jest pełna dowolność – fabryka należy do pracowników. Gdy wszystkie czekolady są już gotowe do fabryki jest wpuszczana grupa 100 dzieciaków, które oceniają powstałe czekolady. Spośród wszystkich czekolad wybierane są trzy, które smakowały dzieciom najbardziej. W tym roku hitem wśród najmłodszych ekspertów jak widać były chrupki. Dzięki temu właśnie do naszych sklepów trafiły czekolady Chrrrup. Zarówno pracownikom jak i małym ekspertom dziękujemy za tak doskonały wybór
kwiatowa isaura
11/02/2016 at 00:23W kraju dalekim dziewczynka mała
Ze swoim ojcem sobie mieszkała
Początkowo szczęśliwa była to rodzina
I często gościła u nich radosna mina
Niestety dziewczynka zły nawyk miała
Bo chipsy i popcorn za bardzo kochała
Ojca to martwiło, bo o jej zdrowie się bał
I wyperswadować ten nałóg się starał
Dziewczynka jednak porzucić go nie chciała
Bo chrupać w dzień i noc lubiała
Ojciec się za głowę łapał z bezsilności
I często nie ukrywał swej złości
Dnia pięknego pomysł pewien mu w głowie zaświtał
I do fabryki czekolady zawitał
Wykupił ją prędko, bo miał swe plany
By chronić swe dziecko, skarb ukochany
Zaczął więc produkcję chrupiącej czekolady
I owocowe też zostawiał w niej ślady
Swej córce zaniósł słodycz gotową
A idea jego okazała się tą wyjątkową
Dziewczynka czekoladę polubiła
I nawet w nocy jej się śniła
Chrupała ją teraz w zamian za słone rzeczy
I cieszyła się, że już serca ojca nie kaleczy
On zaś widząc sukces poczuł motywację
I rozpoczął projektu na skalę światową realizację
Od tego momentu chrupiąca czekolada Wedel w sklepie się pojawiła
I podniebienia każdego zachwyciła!
Zofia
marta s
10/02/2016 at 21:43Dawno ,dawno temu w dalekiej krainie pośrodku bezkresu mórz i oceanów na małej wyspie rosło drzewo o niespotykanym kształcie i kolorze.Drzewo raz na 100 lat zakwitało i gałązki chrupkami porastały.Tysiące kilometrów dalej Wedel ciągle marzył ,że wymyśli coś nowego chrupkiego i czekoladowego co dzieci zachwyci.Chciał mieć nową czekoladę słodką,zdrową i kolorową.Jak to zrobić?-se pomyślał,aż tu w nocy bliżej już poranku przyśniło mu się drzewo o żółtawych i pękatych owocach.Cóż to było? Co to za dziwy? Wstał szybko i narysował mapę która mu się przyśniła.Wsiadł na łódkę i po płyną przez morza i oceany na wyspę z drzewem chrupkowym. Przywiózł je do swojej fabryki i tak powstały nowe jeszcze bardziej czekoladowe czekolady z chrupkami i owocami.
marta
Marcin Fryderyk W.
08/02/2016 at 13:50Za górami, za lasami, była kraina porośnięta chrupkami.
Chrupki na drzewach, chrupkowa trawa, chrupkowe chmurki i nawet na polach
chrupek rozsada. Życie mijało w chrupek otoczeniu, codziennie tak samo, w
chrupkowym dosłownie znaczeniu. Pewnego dnia znudzony Jegomość powiedział
chrupkom dość! Życie nudne miało smak, może połączymy z czymś ten chrupkowy
smak? Pomyślał tak, uczynił też i z pełnym plecakiem chrupek ruszył w świat.
Dni mijały, chrupki z plecaka się wysypywały, zmęczony i
strudzony przebywał kolejne łany. Sił mu zabrakło po dniach podróży dziesięciu,
nie zważając na przyrodę rozłożył swą zmęczoną nogę. Zasnął w lesie, śnił
głęboko i marzył o krainie pełnej koko. Co to koko, co mu się śni? Małe ziarno,
chyba kakaowiec, czytał o nim tylko w książkach. Zmielone smakuje najlepiej na
świecie, kremowe i takie… jakie to słowo? Nie pamiętał, w książce było. Czeko…
koko… Czekoladowo smakuje. Z chrupkami moimi dopiero wszystkim posmakuje.
Wstał pośpiesznie, cel już miał. Zdobyć koko cały gar. Minął
las, kolejną dolinę aż odkrył czekoladową krainę. Oni znali tylko koko, na widok
chrupek robili wielkie oko.
Do pracy zaraz wszyscy razem przystąpili, ziarna kakaowca
zmielili, doprawili i z radością w stronę plecaka z chrupkami popatrzyli.
Czekoladę rozlali do wielkiej foremki, chrupki dodali wszystkie bez fuszerki,
powciskali, powgniatali i czekali, aż czekolada się scali.
Po dniu oczekiwania nadeszła godzina wielkiego chrupania.
Czekoladę podzielono, na kawałki rozdzielono i każdemu kawałek przydzielono. Flara
zgasła, czas już nastał, wielkie pałaszowanie rozpoczęte. Jeden chrup było
tylko słychać, każdy zatopił się od razu w chrrrrrrrrrrrupiącej czekoladzie.
Radości było tyle, co mają wielkie kadzie!
Życie na nowo smaku nabrało, znudzenie wyparowało. Kraina
czekolady i kraina chrupek postanowiła stworzyć własny czeko-chrupek. Pyszną
czekoladę z kawałkami chrupek znają już wszędzie, nawet w krainie samych łupek.
Teraz wszyscy szczęśliwi są, pomysłów mają jednak wiele i ciągle odkrywają nowe
cele. Jak na przykład grejpfrutów czerwienie…
Jakub Juszyński
08/02/2016 at 09:58Wiele milionów lat temu pierwsze organizmy wyszły z morza na ląd. Nie miały łatwo, w końcy były pierwszymi formami życia na lądzie. Zasiedlały kolejne regiony, eksplorując różne krainy geograficzne. Z biegiem lat ewoluowały. Były coraz większe i mądrzejsze. Kontynenty były wtedy połączenie w jeden super kontynent – Pangea. Wspomniane organizmy żyły, rozwijały się i czerpały z życia ile się da. Jadły smakołyki dostępne na wyciągnięcie ręki – pomarańcze, mango czy grejfruty. Wędrówka kontynentów była jednak nie unikniona i wciąż trwała. Lądy oddalały się od siebie, a smaki owoców pozostawały już tylko we wspomnieniach. Przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Przez miliony lat czekały na ponowne odrycie. Podawane były jak legendy z ocja na syna. Jak to z legendami bywa swoje piętno odcisneła na nich także historia. Spragnienie jeszcze wiekszych wrażeń ludzie dodali do histrii chrupiące ciasteczka. Do dziś dnia nie wiadomo kiedy ciasteczka we wspomnieniach się pojawiły i czy były od początku. Dla nas to jasne, że z chrupkami lepiej. Na przestrzeni lat smak przenosił się z pokolenia na pokolenie. Powstało na ten temat wiele pieśni, na zakońćzenie fragment jednej z nich:
„Mango, grefjrut, pomarańcze,
gdy je widzę wtedy tańczę,
Smaczne, zdrowe i ciekawe,
Gwarantują nam zabawę.
Chrupią w ustach i smakują,
Często w smutkach nas ratują…”
Grażynang
05/02/2016 at 23:10Były sobie raz trzy przyjaciółki, każda pochodziła z innego zakątka świata ale wszystkie były piękne. Poznały się w Polsce, w fabryce Wedla, gdzie pracowały przy produkcji pysznych czekolad. Wszystkie trzy uwielbiały swoją pracę bo w wolnych chwilach mogły podjadać czekoladki. Były szczęśliwe i spełnione. Pewnego dnia ich świat zawalił się. W fabryce zjawiła się czarownica, która od dawna przyglądała się dziewczynom i zazdrościła im przyjaźni oraz dostępu do największego skarbu – czekolady. Kiedy przyjaciółki zobaczyły wiedźmę było już za późno na ucieczkę. Padło zaklęcie: Każda z Was inną jest, każda jest szczęśliwa. Nadszedł już radości kres. Będzie z Was czekolada urodziwa. Twoja skóra duszko, jak noc ciemna, duszę gorycz rozstania przepełnia, będziesz od dziś zatem czekoladą gorzką a grapefruit otoczy Twój smak swą troską. Ty druga istotko, Twoje lico śniade i egzotyczne wyprawy traktujesz jak zabawę, zamienię Cię więc w białą czekoladę a mango będzie od dziś Twym powabem. Teraz na trzecią z Was przyszła pora, skóra Twa jak opalona a słońca w twym życiu kluczowa rola, będziesz dziewczyno, mleczną czekoladką a słoneczne pomarańcze zmieszam z Tobą gładko. Gdy tylko wiedźma wypowiedziała to zaklęcie, przyjaciółki zmieniły się w tabliczki czekolady a w kadziach fabrycznych zabulgotały bąbelki nowych smaków czekolady. Wiedźma rozesmiała się i rzuciła: Klątwa na Was nałożona, tylko w jeden sposób może być odczyniona. Trzej mistrzowie czekolady muszą odbyć tu narady i wpaść na pomysł całkiem nowy jak ulepszyć smak Wasz by był odlotowy. Sprawa trudna i niemiła bo ten smak tak ułożyłam, że najlepszy jest na świecie a jego modyfikacje zepsują wszystkie wariacje. Długo myśleli pracownicy fabryki jak odczarować trzy przyjaciółki ale co by nie dodali do mieszanek smak zmieniał się na gorszy. Aż tu dnia pewnego, trzech nowozatrudnionych mistrzów czekolady usłyszało smutną historię i postanowili się naradzić przy drugim sniadanku. Każdy zabrał z domu tylko chrupki bo rano czasu brakło na robienie kanapek. Gdy tak sobie chrupali, nagle olśnienia dostali i postanowili wrzucić swoje chrupki do kadzi z czekoladą. Smak każdej był niezmieniony lecz znacznie podkręcony i taki odlotowy, że powinni dostać nagrody. Wtem coś w fabryce gruchnęło i z każdej kadzi wypłynęło. To były odczarowane dziewczyny, szczęśliwe miały miny a gdy swych wybawców ujrzały na zabój się zakochały i szybko się pożeniły a trzy nowe czekolady w fabryce Wedla na wieki pozostawiły.
Agnieszka
05/02/2016 at 12:30Pewnego razu, w cukierence w małej wiosce, mistrz czekolady przygotowywał jej nowe smaki. Przez przypadek do garnuszka z roztopioną czekoladą wpadły mu kawałki pomarańczy, dlatego też stworzył taki wariant. Jednak po konsultacjach społecznych, obywatele stwierdzili, że czekoladzie brakuje chrupkości. Mistrz kombinował z dodawaniem do czekolady herbatników, krakersów, aż w końcu znajomy przywiózł mu zza lądu genialne chrupki, które nie rozpuszczały się w czekoladzie! Tak powstały nowe smaki E.Wedel 🙂
Pozdrawiam,
Weronika