Jesienne dni sprawiają, że na mieście szukamy miejsc przytulnych, ciepłych, z gorącą herbatą pachnącą goździkami czy grzanym winem. Wraz z jesienią (na pewno u mnie) wzrasta apetyt na słodkości, a kalorie przestaje się liczyć, chociaż się powinno… 😉 Dlatego też wizyta w Pijalni Czekolady Wedel na ul. Pięknej była dobrym pomysłem w pochmurne popołudnie, tym bardziej, że moja ostatnia wizyta w pijalni Wedla była już dłuższy czas temu, a od tego czasu sporo się zmieniło w menu. I tak oto dziś mogłam zajadać się naleśnikami z nadzieniem twarożkowym i musem truskawkowym czy spróbować mini porcji trzech deserów, a na końcu wybrać dla siebie pyszne pralinki na wynos.
Nie wiem czy wiecie, ale w pijalniach istnieje opcja zamówienia „uczty degustacyjnej” składającej się z trzech części – pierwsza to trio czekolad klasycznych lub smakowych, druga to właśnie desery, a trzecia, zwieńczająca to pralinka w połączeniu z kawą lungo, cappuccino czy herbatą. Taka degustacja to według mnie strzał w dziesiątkę!
Jak widzicie, ja umiliłam sobie jesienny czas, ale chcę Wam powiedzieć, że Wy…
też możecie się tam wybrać, jeżeli tylko weźmiecie udział w konkursie! 🙂
!!! KONKURS!!!
Mam dla Was do wygrania bon na 100zł do wykorzystania w Pijalniach E.Wedel (lista lokali, które realizują bony).
Odpowiedzcie na pytanie:
Kogo byś zabrał/zabrała na czekoladową ucztę i dlaczego?
Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach. Konkurs potrwa do 20.10.2016r.
22 komentarze
Marta
20/10/2016 at 16:32Na czekoladową ucztę zabrałabym nowo poznanego chłopaka, ponieważ mężczyźnie trzeba zrobić dwie próby: próbę alkoholu i słodyczy. Ta pierwsza przeszła pozytywnie, pozostaje jeszcze ta druga. Jeśli okaże się, że uwielbia czekoladę to znaczy, że jest dobrym, słodkim i ciepłym człowiekiem. Od czegoś w końcu trzeba zacząć: od pysznej, słodkiej czekolady, poprzez słodkie czekoladowe wieczory do słodkiego wspólnego życia.
Iza Kulińska
18/10/2016 at 15:58Pierwsza myśl była taka, że poszłabym sama bo bardzo lubię czekoladę i czekoladowe smakołyki. Ale wiem, że trzeba być rozsądnym i chociaż czekolada mnie nie ocenia a dobrze rozumie to jednak większa ilość byłaby po prostu nie do wybaczenia. Miałabym potem moralnego kaca i po prostu moja garderoba mogłaby tego nie wytrzymać. Zabrałabym więc do Wedla mojego Synka. Chłop dorosły dawno, wielki wzrostem, ale postury szparaga i czekoladę nie dość, że uwielbia to jeszcze może ją wciągać bezkarnie. Za dobre czekoladowe ciasto czy kilka tabliczek dałby się chyba pokroić w plasterki więc takie zaproszenie przyjmie z radością. Przy okazji, miedzy jednym czekoladowym kęsem lub łykiem, mielibyśmy chwilę na pogadanie bo nie mieszkamy już razem i tak na co dzień zajęci swoimi obowiązkami i prozą życia, mało mamy dla siebie czasu. Takie wspólne wyjście Mamci z Synkiem to byłoby coś! Już czuję zapach czekolady, ehhh…
Kasia Nowakowska
28/10/2016 at 10:55Iza, w związku z tym, że pierwsza osoba nie zgłosiła się na podanego maila, przekazuję nagrodę Tobie 🙂 Gratuluje!
Kinga vel Demba
31/10/2016 at 10:59Też gratuluję!:) i muszę przyznać, że codziennie wchodziłam tu sprawdzać, czy są wyniki (ten czekoladoholizm nadaje się do leczenia pewnie, ale po co to leczyć?;), ale zerkałam tylko na tekst powyżej, tam gdzie pytanie konkursowe i tak się zastanawiam, czy gdyby nie to, że z nudów postanowiłam poczytać konkurencyjne komentarze, to bym tu wchodziła do końca swoich dni? pewnie tak:D
Karolina Krasnodębska
18/10/2016 at 15:49A ja zabrałabym moją córkę! Pokazałabym, jak wygląda prawdziwa pijalnia czekolady, jak urzekająco tam pachnie, ile jest rodzajów pralinek.. Dzień rozpusty jesienią, cudownie! 🙂
Margareta Zdunkova
18/10/2016 at 15:24Do pijalni czekolady zabrałabym mojego Tatę, który niebawem odwiedzi mnie w Warszawie. Jak przystało na mężczyznę w kwiecie wieku uwielbia słodycze, ale Mama go pilnuje i nie zawsze pozwala za słodkie wybryki. Zrobiłabym mu taki „dzień dziecka” w wieku 66 lat 🙂
Sylwia
12/10/2016 at 21:52Zabrałabym swojego „przyszłego” połówka 🙂 Może wreszcie by się określił przy pralinkach i gorącej czekoladzie z rokitnikiem.
Oktawia
12/10/2016 at 21:31Ja zabiorę Charliego! Może w ramach rewanżu zaprosi mnie do fabryki czekolady? 🤔😀
Justyna M.
12/10/2016 at 08:19Na czekoladową ucztę zabrałabym moją siostrę, która właśnie dzisiaj (12.10) obchodzi swoje 21 urodziny! Ja ubóstwiam czekoladę, ale moja siostra, pomimo swojej filigranowej wagi, przebiła mnie niejednokrotnie. Pamiętam jak kiedyś zjadłyśmy po tabliczce czekolady (w sumie normalka). Ona poszła po drugą dla siebie, zjadła i… zapytała czy przynieść mi jeszcze, bo idzie po coś słodkiego 😮 Także bon w całości byłby na jej potrzeby, ja coś sobie dokupię 😉
Maria Łukasik
11/10/2016 at 22:15Zastanawiam sie, czy lepiej wziac narzczonego, czy kolezanke z wieczna handra? Moze wyjatkowo zabralabym ja, zeby migla wygadac sie przy jednoczesnym czekoladowym spelnieniu. Bo nie od dzis wiadomo, ze czekolada nie ocenia. Czekolada rozumie. I jest najlepsza przyjaciolka kobiety <3
Ania
11/10/2016 at 20:31Na wieczorku z czekoladą i pralinkami chętnie spotkałabym się z moim ulubionym pisarzem – Neilem Gaimanem. Rozsiedlibyśmy się w kącie na mięciutkich fotelach, w półmroku popijalibyśmy gorącą czekoladę i godzinami rozmawialibyśmy o wszystkim i o niczym. Dlaczego nie o książkach, o warsztacie pisarskim, nowych pomysłach? To mogę przeczytać w wywiadach, w biografii autora. To nic ciekawego romawiać o tym, co się już wie. Popijając mleczną z orzechami, zajadając przepyszne desery, poznałabym Neila prywatnie, jako zwykłego człowieka, a nie autora, osobę publiczną. Myślę, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. 🙂
Maja
11/10/2016 at 15:55Na taki jesienno- czekoladowy wieczór zabrałabym mamę. Sama jestem już mamą i babcią, moja mama zaś prababcią, ale tak słodką i ciepłą jak gorąca czekolada !!! Obie kochamy czekoladę, zapach cacao , nutę nostalgii przy każdej czekoladce ( że jest tylko jedna), ale największą radość sprawiłoby mi , że mogłabym pokazać jej ile teraz jest wspaniałości. Za jej czasów czekolada prawdziwa była luksusem, towarem deficytowym, potem kartkowym i czekoladopodobnym. Teraz jest jej dużo… ale takiej prawdziwie niebiańskiej niewiele. A w tym miejscu takie bajkowe królestwo… spełnienie marzeń z dzieciństwa…..
Kasia Nowakowska
26/10/2016 at 09:52Hej Maju, postanowiłam Cię nagrodzić ponieważ czytając Twoją odpowiedź powróciły wspomnienia. Niestety ja nigdy nie będę miała możliwości zabrać mamy na czekoladę, ale chciałabym aby Twoja ucieszyła się z zaproszenia i wspólnych chwil 🙂 Pozdrawiam! Podeślij mi proszę adres na kontakt@kuchniabazylii.pl.
Kinga vel Demba
11/10/2016 at 15:27Gdybym była kompletnie szczera, przed sobą i Tobą, to bym rzekła, że nikogo – sama bym wciągnęła czekoladowe frykasy (nie osądzajcie mnie – czekoladoholizm to choroba, choć bagatelizowana ;)). Gdybym była trochę odrealniona, choć wolę określenie „ultraoptymistyczna”, to zabrałabym Ryana Goslinga. W tym wypadku jednak jedzenie spadłoby na dalszy plan, a szkoda żeby wedlowskie pyszności się zmarnowały, więc wzięłabym swoją koleżankę, która jest w ciąży – w ten sposób z czeko-uczty skorzystałby nie dwie, a trzy osoby;)
MatczyneFanaberie
11/10/2016 at 13:41Na takie czekoladowe szaleństwo zabrałabym swoją córkę.
W każdym tygodniu mamy jeden dzień czekolady (dzień słodyczy), który jest cotygodniowym świętem dla Marianny. Pozwoliłabym Jej wybierać i przebierać co tylko sobie zapragnie i karmić jej kupki smakowe tym co małe dziewczynki lubią, czyli czekoladą 🙂 Lubię patrzeć, gdy z zapałem niespotykanym u dzieci mogącym zajadać się słodyczami każdego dnia, wybiera swoją ulubioną czekoladę.
Kasia Nowakowska
11/10/2016 at 13:50Ciekawe rytuały 😉 Ciekawe jakie inne dni macie w swoim harmonogramie?
MatczyneFanaberie
11/10/2016 at 13:56Kasia w tygodniu praca i przedszkole, ale zawsze jest wspólne przygotowywanie kolacji i czytanie bajki na dobranoc.
Magda Urbańczyk
11/10/2016 at 11:41Ja zabrałabym swojego męża, bo choćby nie wiem jak dobre, to razem i tak smakuje lepiej:)
Kasia Nowakowska
11/10/2016 at 13:15Dokładnie 😉
Anna Ewelina Wilczyńska
11/10/2016 at 10:08Ja bym zabrała moją przyjaciółkę Asię, która niedawno wyszła za mąż i czasem powinna go zostawić w domu, by zatęsknił i wciąż o nią zabiegał;).
Kasia Nowakowska
11/10/2016 at 10:53Dobry pomysł 😉